środa, 29 kwietnia 2009

Pierwsza jedynka !!!


Nie, nie, nie. Nie chodzi o "jedyneczkę" w zeszycie, dzienniku, czy innym teście sprawdzającym.
Jest taka klasowa aktywność, która została wprowadzona przez Ady wychowawczynię. Taniec. Ada oczywiście ma delikatnego bzika na tym punkcie (w ramach zdrowego rozsądku) i nie wystarczało kółeczko w szkole, trzeba było zapisać Adę do Iglicy. Trzeba przyznać, że Maleńtas ma talent, choć oczywiście jestem tutaj zdecydowanie stronniczy z racji wykonywanej funkcji społecznej i stopnia pokrewieństwa. Ale uczciwie ocenić należy, że dryg owy posiada. Niemniej jednak w warunkach polowych, czyli na króciuteńkim pokazie w klasie, dziewczyny wypadały cokolwiek... blado. Było to kilkanaście chwil temu (czyt. w ubiegłym roku na Andrzejki), ale spektakularnych sukcesów nie wróżyłem oglądając wtedy ten pokaz, a właściwie jego cząstkę.
To, co zobaczyłem wczoraj, w ogóle nie przypominało tamtego występu. Dziewczyny równiutko wytańczyły cały układ i ... miały super wielki aplauz publiczności. W porównaniu do pozostałych uczestników, można by go opisać jako 10-cio krotność tego, co otrzymali pozostali uczestnicy . Przed, w trakcie i po występie. Wyciągnąłem więc z tego spontanicznego zachowania publiki wniosek, że nie tylko mi się podobało. Jakbym tylko mógł, to oglądałbym te 3 i pół minuty do znudzenia.
A tak na marginesie, to powoli rozumiem postępowanie co poniektórych rodziców, którzy katują swoje dzieci różnymi aktywnościami pozaszkolnymi. To może być niebezpieczne. Mi na razie nie grozi. jakby mi zaczęło grozić to, znając charakterek Maleństwa, dostanę kopa i mi przejdzie.

niedziela, 19 kwietnia 2009

wtorek, 14 kwietnia 2009

Zagubiony przepis piernikowy


Zazwyczaj jest tak, że gubię ten przepis. Nie mogę go znaleźć zawsze wtedy, kiedy jest mi niezbędnie potrzebny. Dlatego niech sobie tu leży. I czeka na następne święta.
NA DWA DOMY (czyli podwójna porcja)
800g mąki, kostka margaryny, pół kilo cukru, 4 jaja, słoik powideł (ok 8 łyżek), 6 łyżeczek kakao, 2 opakowania przyprawy do piernika, 2 szklanki mleka, 2 łyżeczki sody, bakalie
Margarynę roztopić i ostudzić. Jaja z cukrem ubić mikserem.
Dodać: mleko, kakao, mąkę wymieszaną z sodą, 2 opakowania przyprawy do piernika. Podczas mieszania dodać powidła, Wlać tłuszcz i mieszać do uzyskania jednolitej masy. Dodać oprószone w mące bakalie.
Ciasto wlać do przygotowanych form. Piec w temp. 180 st 60 min.

sobota, 11 kwietnia 2009

Inne spojrzenie


Czas nadszedł, żeby zwolnić na chwil kilka. Rozejrzeć się dookoła i zobaczyć to czego się nie widziało. Także dosłownie. Jak na przykład rosnący nowy pedet, który obrazuje łączenie nowego ze starym.
Wczoraj na marginesie wieczornego nabożeństwa przyszło mi na myśl, że kościół bez smutnego organisty jest bardziej ... kościołem. Oczywiście, jeśli chodzi o śpiewy. Pierwszy raz od "niepamiętamkiedybotakdawno" zdarłem gardło. Jest to zapewne także następstwo czwartkowego meczu, ale bardziej tego wszystkiego, co działo się dookoła. Wszyscy jak jeden mąż przyszli do kościoła, żeby... być. To nie była niedzielna msza, którą trzeba odbębnić. Pełny kościół ludzi, któzy przyszli pochylić się nad grobem Jezusa.
Coś takiego daje kopa.
A potem wracasz do domu, puszczasz sobie "Pasję", żeby przypomnieć sobie, że Jezus nie był pięknie ubranym, blond amantem. Przypominasz sobie, że miał twarz we krwi od korony cierniowej i sińcach od walenia po niej pięściami, że plecy miał zorane biczem do krwi, a dookoła nikogo, kto by się za nim wstawił. I pochylił kark, padł na kolana, dał się poniewierać i poniżać, bo... Bóg tak chciał.
I po to są te święta, żeby pamiętać, że bolało. I żeby nie zapomnieć jaki był cel tego bólu.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Siedem słów...


To jeszcze w nawiązaniu, żeby nie umknęło i żeby można było wracać co Wielkanoc.

Słowo przebaczenia - "Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,34). Jezus zaczyna swe przemówienie z krzyża od modlitwy. To zdanie jest wypełnieniem słów z księgi Izajasza 53,12. W chwili największego upodlenia Chrystus prosi o przebaczenie dla wrogów. Nauka dla nas: przebaczenie jest lepsze niż zemsta.
Słowo zbawienia - "Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju" (Łk 23,43). To słowo nawiązuje do słów zwiastowania anioła Gabriela z Mt 1,21. Tylko Zbawiciel, świadomy swego posłannictwa, mógł wypowiedzieć takie zdanie. Oznacza ono dla nas, że obietnica zbawienia skierowana jest do wierzących.
Słowo troski - "Niewiasto, oto syn twój,.... oto matka twoja!" (J 19,26.27). W sposób niezbyt przejrzysty słowo to nawiązuje do wypowiedzi sędziwego Symeona, skierowanej do Marii w Łk 2,35. Jezus uczy nas, że potrzeby innych powinny przesłaniać nasze własne.
Słowo męki - "Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił?" (Mt 27,46; Mk 15,34). Kolejna modlitwa Chrystusa. Tym razem są to słowa dosłownie zaczerpnięte z Ps 22,2. Jezus odczuwa całkowite odosobnienie - wszyscy Go opuścili. Nawet Bóg odwrócił wzrok od swego Syna, ponieważ nie mógł patrzeć na obrzydliwość grzechu, jakim obarczono bezgrzesznego Zbawiciela. Nauka dla nas: wszystko, co mogłoby zagrozić naszej relacji z Bogiem, powinno budzić w nas udrękę i skłaniać do modlitewnego wołania do Boga o pomoc.
Słowo cierpienia - "Pragnę..." (J 19,28). W tym stwierdzeniu Jezus przytacza Ps 69,22. Słowo "pragnę" oprawcy zrozumieli dosłownie jako fizyczne pragnienie konającego, stąd też podano Mu gąbkę nasączoną octem. Chrystus zapewne odczuwał pragnienie, jednakże nadrzędne znaczenie tego zawołania wiąże się (zgodnie ze wzmianką Ewangelisty) z całkowitym wypełnieniem się proroctw. Ten fakt ma nam uświadamiać, jak ważne było dla Chrystusa podporządkowanie się autorytetowi Pisma Świętego. Nauka dla nas: Słowo Boże zaspokaja duchowe pragnienie i ma stać się najważniejszym autorytetem w życiu chrześcijanina.
Słowo zwycięstwa - "Wykonało się!" (J 19,30). Kolejny raz Jezus powraca do poezji hebrajskiej. Nawiązuje do Ps 22,32. Te słowa stanowią triumfalny okrzyk zwycięstwa, że Chrystus do końca okazał posłuszeństwo wobec woli Ojca. Zawsze był świadomy celu Swego życia, jakim jest zbawienie człowieka od grzechu i pojednanie z Bogiem. Nauka dla nas: pomimo wszelkich doświadczeń (niejednokrotnie bardzo dotkliwych) nie wolno nam stracić z oczu celu swego życia. Wtedy będziemy mogli za apostołem Pawłem powiedzieć: dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego (2 Tm 4,7.8).
Słowo zaufania - "Ojcze, w ręce Twoje polecam ducha mego" (Łk 23,46). To ostatnia modlitwa i zarazem ostatnie słowa Jezusa na krzyżu. Konający Pan dosłownie cytuje Ps 31,6. Żydowskie dzieci powtarzały to zdanie codziennie przed snem. Nauka dla nas: nie tylko w chwilach dobrych i szczęśliwych, ale także w cierpieniu i trwodze ufajmy Bogu!

CYT. ZA Ks. Mirosław Czyż "Ewangelik" 2005, nr 1, s. 58-60

sobota, 4 kwietnia 2009

"Ja do organizmu wprowadzam bajkowy nastrój"


Wprowadzam ten nastrój razem z wiosną. Nie jest to tylko, jak u Himilsbacha, nektar wysokooktanowy. Postanowiłem wyczyścić przedpole, a żeby to zrobić, należy dać sobie możliwość oczyszczenia ducha.
Biorąc pod uwagę, że jestem za leniwy na jogę, a także nie posiadam pustelni, do której można by się oddalić, czas na materiały posiłkowe.
Aura dookoła ładuje akumulatory "oczne". Słoneczko pręży muskuły do 24st. C, a to oznacza, że można mieć nadzieję na brak śniegu w okresie wielkanocnym. Mentalnie jest może trochę gorzej, ze względu na szpital domowy, ale tu też już prawie widać zmierzch bakteryjnego ataku. Z nadzieją na nadchodzący tydzień patrząc i perspektywy hasania z aparatem po leśnych odmętach widząc, czyszczę ducha.
Sportowo czyszczenie ducha idzie delikatnie gorzej, ponieważ na tym polu nie mam w zanadrzu wielu spektakularnych sukcesów, które można by przekuć w lepszy stan wewnętrzny. Reprezentacja jakoś cienko, Bayern poległ (sic) 5:1, a Śląsk dostał zadyszki i o puchary raczej nie zwalczy (ale czemu nie, daj im Boże jak najlepiej), a na dodatek alternatywa pocieszająca to Puchar Ekstraklasy. Tu na celowniku Arka i ... sam nie wiem, ale uczucia mam mieszane. Pozytywem jest niezła dyspozycja w piątki, ale ostatnio jakoś mi mało. Może trzeba jeszcze czegoś spróbować. Może uda się zaciągnąć Połówkę na bieganie. Z nadzieją na nadchodzący tydzień patrząc i perspektywę zagrania sparingu z kolegami królika mając, czyszczę ducha.
Kulturalnie jest tylko odrobinkę lepiej. Książeczka już chudnie w oczach. Doszedłem do rozbiorów i jestem na najlepszej drodze do pierwszego powstania. Filmowo jest średnio. Telewizyjnie nadrabiam zaległości. Są to zaległości zamierzchłe, czyli te puszczane na TVP Kultura i TCMie. Kino nadal pozostaje dla mie tabu straszliwym. Gitarka zaś leży w kącie i jakoś nie mam (znowu) czasu. A do wakacji coraz bliżej. Najlepiej jest z nadganianiem muzycznym. Rachmaninow odfajkowany, dręczę domowników fugami i toccatami. Namierzyłem w sklepiku Anne Sophie Mutter. Wiolina. Mniód i cud. Z nadzieją na nadchodzący tydzień patrząc i perspektywę wysłuchania Pasji wg śwMateusza mając, czyszczę ducha.
A tydzień będzie szczególny. Wielki. Najważniejsza rzecz Wielkopostna ciągle przede mną. I boję się, ze przyjdzie i zapyta "Szymonie, śpisz ?". A ja nie wiem co powiedzieć. Znaki na niebie i ziemi pokazują dokąd iść i co zrobić. A ja stoję, jak słup soli. Z nadzieją na nadchodzący tydzień patrząc i perspektywę czyszczenia ducha mając czekam na słowa Chrystusa "Eloi, Eloi, lema sabachthani".