wtorek, 26 maja 2009

Kwiatek...


Dam Ci dziś piękny kwiatek
I wstążkę na dodatek.
Dam Ci złoty pierścionek,
Na górce mały domek,
Ogródek malowany,
Ławkę pod wielkim kasztanem.
Dam Ci słońce nad domem
Słońce – złotą koronę.
I dam Ci księżyc, wiesz?
I jeszcze... co tylko chcesz.
Bo jestem bardzo bogaty
Dostałem kredki od taty.






środa, 20 maja 2009

Jak to ze spodniami bywa


500 lat temu ustanowiono prawo potocznie nazywane Nihil Novi nisi commune consensu. To taki policzek dla króla, który może sobie rządzić, ale jak mu pozwolimy. Generalnie król ma swoją zbroję szczerozłotą, a my mu nie pozwalamy siadać na krzesłach, bo rysuje.
Nic się nie zmieniło przez 500 lat w kwestii rządzenia. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie rób sobie co chcesz, ale tylko wtedy, kiedy ci pozwolę. I niech nikt nie myśli, że mam na myśli polityków, organizacje wszelakie, albo inne urzędy. Wiem, że to też w jakimś stopniu ich dotyczy, ale nijak się ma do tytułowych spodni...
Czas na skojarzenie faktów. Środa dzisiaj, a ja FINAŁ PUCHARU UEFA (specjalnie wielkie zrobiłem) oglądam na laptopie. No skaranie jakieś... Nawet za bardzo nie ma co mówić, bo wszystko dla średnio inteligentnego człowieka jest jasne jak słońce. Poświęcam się, żeby po śmierci od razu dostać skrzydełka. A tak na prawdę to po to, żeby w swoim czasie przypomniec i wypomnieć. Taka wredna bestia jestem.

wtorek, 19 maja 2009

poniedziałek, 11 maja 2009

Przełom?


Jakiś taki mam charakter, że zmiany w moim życiu odbywały się dotychczas nie wtedy, kiedy ja chcę, ale wtedy, kiedy ktoś ma taką ochotę. Na razie nie jestem z tego powodu zbyt... smutny. Patrząc na trzydzieści kilka lat przez pryzmat "mam" i "pamiętam" nie jest wcale tak źle.
Prywatne zmiany są zdecydowanie dalej idące niż służbowe, ale te służbowe mają zdecydowanie większy wpływ na moje istnienie. Co gorsza, mają też wpływ na bycie moich bliskich. I tu zamyka się koło moich mian, ponieważ nie można ot tak urwać dotychczasowego bytu mając w potylicy wyryte szczęście dzieciaka.
Nie jest to może prawda do końca, ponieważ jeśli tylko Piękna zgodziła by się na rewolucję, to bez mgnienia okiem podjąłbym wyzwanie i zaryzykował. Zrobiłbym to tylko i wyłącznie dla Maleństwa. To co ja zrobię teraz - ona będzie zbierać za kilka, może kilkanaście lat.
Ale póki co Piękna się waha. Rozumiem ją. To tak już jest, że pewne cechy charakteru pozostają nam we krwi po rodzicach i rozwijają się w zależności od otoczenia w którym dorastamy. Ona jest ostrożna. Z drugiej jednak strony namawia mnie do zmiany pracy, co może okazać się brzemienne w skutkach. Nie zrozumiesz kobiety...
A ja chciałbym zaryzykować. Spróbować swoich sił dla siebie samego, a nie dla kogoś. Mieć przyszłość we własnych rękach. Czuć, że tworzę coś nie tylko dla mnie. Być sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Jeszcze jednak nie teraz jest mi to dane. Ale powieszę sobie kartkę ze statkiem na ścianie. Będę o tym myślał i prosił Boga, żeby mi to umożliwił. Jak Go bardzo poproszę, to mi pozwoli...
Aha. Dla jaszczureczki na fotce to też był przełom. No może w innym sensie. Już na tym zdjęciu nad jej głową jest kotek. Kilka sekund później jaszczurka chrupnęła...