czwartek, 30 grudnia 2010

Im bardziej prószy śnieg bim - bom...


Ale mnie tu dawno nie było. Jesień zamieniła się w zimę. Może i dokuczliwa, może i śnieżna, mroźna, ale za to jaka ta zima. I nie ma co się dalej rozpisywać o tym , dlaczego jednym pasuje, a drugim nie. Służbowo jest oczywiście beznadziejna, ale prywatnie bardzo ją lubię. Szczególnie, jak mała ma humor. Można trochę bezkarnie poszaleć na sankach i nikt nie patrzy jak na świra. Co kazało mi zanotować, że sanki maskują "prawdziwe ja". No i wolne od szkoły. No i od pracy. No i można pofolgować delikatnie.
Z resztą jakoś dajemy sobie radę. Przestawianie najbliższego otoczenia w toku i miejsca jakby więcej się robi na różne rzeczy. Przeróżne :)
I ci co mają rosnąć - rosną.
I ci co mają nie rosnąć - nie rosną, a wręcz ich ubywa.
Proza życia. I jedno życzenie na nowy rok. To, co dobre - pozostaw. To, co mniej dobre - ulepsz. To co złe - a kysz! I byle do marca... ;P