niedziela, 9 maja 2010

OSTRY tydzień


No to zaczyna się jeden z bodaj najintensywniejszych tygodni tego roku. Oczywiście jest kilka dni, które mogą się pochwalić podobnym natężeniem ruchu, ale nie w takim nawale.
Lista rzeczy, które trzeba wykonać do soboty jest dość długa i dzięki Bogu jakoś powoli udaje się realizować to i owo. Oczywiście demencja starcza daje znać o sobie, lecz nie ma jeszcze takiej tragedii.
Najważniejsze punkty harmonogramu to oczywiście próby w kościele. "Komuniści" już finiszują, więc wygląda to już w miarę dobrze. Ciekawe, czy jak ja szedłem do komunii, to chłopaki też były takie... tępe.
W miarę upływu czasu nie wiem skąd biorą się legendy o quadach i rakietach w prezentach na komunię. Pewnie wszystko zależy od ludzików, bo widzę, że dzieciaki nie mają takich żądań. W każdym bądź razie nie te, które ja obserwuję. Laska chciała na przykład tablicę na której można pisać mazakami. Ot, proza życia. Reszta towarzystwa ma podobne "widzi mi się", czyli raczej zabawki i takie tam. No dzieciaki, więc nie ma się co dziwić.
Prywatnie wszystko kręci się wokół komunii, a służbowo wokół ... chaos.
Jakoś muszę to wszystko poogarniać, bo zabraknie mi miejsca w notesie. Tu reklamacje jakieś, tu większe zamówienia, tu mniejsze, tu trzeba podjechać... dużo tego.
W sumie dobrze, ale jakoś tak chaotycznie się to rozwija.
Na całe szczęście Eden ruszył z kopyta. Środek rośnie w oczach i ma już naprawdę pokaźne kształty. To już nie są powijaki. Kto by pomyślał...
O w mordę... za 25 dziesiąta. Trzeba się zwijać na piłkę... Trening czyni mistrza i może uda się coś wygrać w lidze. Wreszcie :)

1 komentarz:

MONIA L pisze...

No ,no to się tatuś trochę zestresował co??? ale to dobrze:)