sobota, 12 września 2009

Koniec wakacji...

Dosłownie. Dla mnie koniec wakacji troszeczkę się przeciągnął. Prawie jak za czasów studiowania. Ale udało się mniej więcej zrobić to co należało i co było priorytetem, czyli po pierwsze uruchomić stronkę Tacie (hehe, a co http://zielonyeden.pl) a po drugie... znaleźć pracę. I oczywiście to drugie zdarzenie jest równoznaczne z końcem wakacji.
A mogło być tak pięknie. Jeszcze bym sobie poleżał, pogotował, poobijał się, pograł w Fifę... Ale co się odwlecze to nie uciecze.
A tak na marginesie jakby kto chciał dzieciakowi fajne fotki porobić, to można walić do mnie drzwiami i oknami. A co tam, niech będzie nawet od strony podłogi. Pomysłów trochę mam, a portfolio moje samo się nie zrobi. Zawsze jakieś fotki wydębię za zgodą, a jak już to i kopa będę miał do roboty :)
Teraz robótka, pół roku na wyczerpującą pracę uśmiechająco - wciskającą i potem znowu będzie fajnie. Byle by podwaliny stworzyć. I do następnych wakacji :)

Brak komentarzy: