Nie jest łatwo być jakiejś określonej narodowości. Czasem mniejsze zaangażowanie jest łatwiejsze do strawienia. Ileż bólu i cierpienia można sobie zaoszczędzić wypowiadając sloganowe "nie obchodzi mnie to, ponieważ mnie nie dotyczy". Pozostaje tylko pytanie, czy po rozpatrzeniu tego hasła w systemie zero jedynkowym faktycznie jest to twierdzenie prawdziwe.
"Polak" brzmi dumnie, kiedy wygrywa reprezentacja, chwali się nasze dobra narodowe, albo sytuacjach, kiedy faktycznie coś nam wyszło. Może nawet nie przez przypadek. Powtsaje jednak pytanie, co z tego wynika?
Dlaczego tylko wtedy, kiedy jest łatwo podniesiemy głowę do góry i powiemy "Tak, jestem z tego dumny". Nikt nie walczy dzisiaj o Polaka, albo lepiej powiedziawszy niewielu. Bardzo łatwo zapomina się o poświęceniu poprzednich pokoleń i utrwala się stereotyp człowieka globalizmu.
Nie jest łatwo, ale nikt nie powiedział, że będzie.
czwartek, 24 kwietnia 2008
poniedziałek, 10 marca 2008
Biało mi...
wtorek, 15 stycznia 2008
Zima
Może trzeba było nie krakać i pooglądać sobie spokojnie mecz, a dopiero potem coś napisać i podzielić się tym z resztą świata? Może trzeba było nie ślepo wierzyć w sukces, ale sceptycznie popatrzeć na skład, motywację i potem rozsądnie oceniając sytuację pozwolić sobie na lakoniczne "jak zwykle"? Tylko jak można trzeźwo oceniać sytuacje, kiedy serce wali jak młot i transmisję ogląda się (prawie) z wypiekami na twarzy? Koniec końcem siatkarze dostali łupnia i szykują się do majowego turnieju w Japonii.
Tymczasem przyroda szaleje i słońce świecąc jak oszalałe przypomina, że wiosna zbliża się coraz szybciej. Nie dotyczy to tego, że kwitną drzewa, jest +8 i widziałem już latającą osę, ale raczej wskazuje na rozpędzający się kalendarz. Dopiero co Sylwester, a tu już 15-sty i trzeba szykować się do zabójczej końcówki stycznia. Znowu sypnie papierami i jak zwykle trzeba będzie załatwić tysiąc rzeczy "na cito", "za godzinę", "do południa", "błagam, jak najszybciej", itp.
W sumie to jest nawet przyjemne. Sam lubię zostawiać niektóre rzeczy na ostatnią chwilę, więc czemu nie mają tego robić inni? Póki wpływa to na lepsze funkcjonowanie i nie niszczy dotychczasowego porządku rzeczy, to czemu nie?
Tylko niech zima nie zostawia śniegu na ostatnią chwilę. Święta Wielkanocne to nie jest najlepszy czas na kulig.
AHA. Zdegradują, czy nie zdegradują? Sza. Ani mru mru. Bo się nie spełni.
Tymczasem przyroda szaleje i słońce świecąc jak oszalałe przypomina, że wiosna zbliża się coraz szybciej. Nie dotyczy to tego, że kwitną drzewa, jest +8 i widziałem już latającą osę, ale raczej wskazuje na rozpędzający się kalendarz. Dopiero co Sylwester, a tu już 15-sty i trzeba szykować się do zabójczej końcówki stycznia. Znowu sypnie papierami i jak zwykle trzeba będzie załatwić tysiąc rzeczy "na cito", "za godzinę", "do południa", "błagam, jak najszybciej", itp.
W sumie to jest nawet przyjemne. Sam lubię zostawiać niektóre rzeczy na ostatnią chwilę, więc czemu nie mają tego robić inni? Póki wpływa to na lepsze funkcjonowanie i nie niszczy dotychczasowego porządku rzeczy, to czemu nie?
Tylko niech zima nie zostawia śniegu na ostatnią chwilę. Święta Wielkanocne to nie jest najlepszy czas na kulig.
AHA. Zdegradują, czy nie zdegradują? Sza. Ani mru mru. Bo się nie spełni.
poniedziałek, 7 stycznia 2008
Pierwszy
Pierwszy post w następnym roku. Pisany w chwili, gdy Polacy śmigają w siatę Hiszpanów. Dla nich to też nowy początek. Wietrzenie mieszkania już za mną. Wszystko, co było niedokończone jest już pozamykane i teraz można śmiało przystępować do zapełniania nowego kalendarza nowymi ważnymi spotkaniami, wydarzeniami i wspominkami. Tylko nie mogą być tuzinkowe i miałkie. Dlatego na razie - wystarczy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)